Home Miejsca Lagazuoi Piccolo i via ferrata Kaiserjager

Lagazuoi Piccolo i via ferrata Kaiserjager

by Joanna

Via ferrata Kaiserjäger na szczyt Lagazuoi Piccolo. Dolomity i „biała wojna” na froncie włoskim.

W czasie I Wojny Światowej Dolomity były miejscem starć między wojskami włoskimi i austro-węgierskimi. W latach 1915-1917 w rejonie Przełęczy Falzarego wojska włoskie budowały skomplikowaną sieć tuneli w masywie Małego Lagazuoi. Celem było przejęcie kontroli nad wojskami austro-węgierskimi, które także budowały tunele na zajmowanych przez siebie pozycjach. Przez przełęcz przebiegała granica między tymi dwoma państwami. Wojna ta była tzw. “białą wojną’ na froncie włoskim. W trudnym górskim terenem głównym problemem obu armii było zaopatrzenie żołnierzy w żywność czy artylerię. Wysokogórski klimat szczególnie w zimie nie pomagał żadnej ze stron. Wysokie mrozy, śnieg, lawiny itd powodowały że więcej żołnierzy (którzy przesiadywali w okopach i tunelach) ginęło z powodu zimna czy odmrożeń niż w walce na froncie. W ten sposób życie straciło ⅔ stacjonujących tam żołnierzy.

Dziś możemy oglądać pozostałości po umocnieniach, przejść tunelami, zobaczyć na własne oczy miejsca gdzie stacjonowali żołnierze obu armii. To wszystko jest możliwe właśnie w rejonie Przełęczy Falzarego i masywu Lagazuoi. Na górze jest schronisko – Rifugio Lagazuoi, do którego z przełęczy można się dostać kolejką. 

Wagonik kolejki pokonuje 630 metrów różnicy wzniesień w mniej niż 3 minuty zawieszony na linach bez pośrednich słupków nośnych. Z tarasu schroniska rozpościera się jeden z lepszych widoków na Dolomity, od Tofane przez Marmoladę, aż po grupę Sella. W zimie znajdziecie tam świetnie przygotowane stoki narciarskie. Cennik kolejki znajdziecie tutaj.

Via ferrata Kaiserjäger i Galleria Lagazuoi

Via ferrata Kaiserjäger oraz Galleria Lagazuoi (Tunele Lagazuoi) wg bergsteigen.com wyceniane są w skali trudności jako A czyli nadają się dla osób rozpoczynających przygodę z ferratami. Topografię obu znajdziecie tutaj.

Wycieczkę rozpoczynamy na Przełęczy Falzarego usiłując znaleźć wolne miejsce do zaparkowania. W sezonie wakacyjnym bywa to problematyczne. Parking przy kolejce jest płatny, choć podobno dla posiadaczy biletów na kolejkę jest on bezpłatny. Ostatecznie udaje nam się znaleźć wolne miejsce na poboczu poniżej przełęczy obok kilku innych samochodów.

Jak znaleźć szlak. Najprościej przejść przez parking przy dolnej stacji kolejki i iść w górę szeroką ścieżką (która w zimie zmienia się w nartostradę). My do tego szlaku docieramy ścieżką od strony naszego miejsca postojowego (zobaczycie to na mapie). Idziemy tak, aż trafimy na znaki które kierują nas na ścieżkę w lewo (zdjęcie poniżej). 

Wydeptaną ścieżkę kierujemy się do góry. Podejście pod ścianę gdzie rozpoczyna się via ferrata Kaiserjäger powinna nam zająć 50 minut (wg znaku). Oczywiście zajmuje nam trochę więcej bo najpierw zachwycają nas widoki. Potem oglądamy świstaki, które chowają się między dużymi kamieniami. Słońce też nie ułatwia wędrówki w górę. 

Przełęcz Falzarego zostaje daleko w dole. Do naszej ścieżki dobija druga prowadząca z Przełęczy Valparola. Teraz pozostaje już tylko prowadzącą zygzakiem drogą dotrzeć do początku ferraty.

Tam ubieramy sprzęt i rozpoczynamy wędrówkę. Najpierw parę łatwiejszych podejść i czeka na nas mostek – wiszący ze stalowych lin o długości 15 metrów. Jest świetnie zabezpieczony i bez problemu można się dostać na drugą stronę.  

W czasie I wojny światowej w tym miejscu znajdował wybudowany przez Austriaków mostek nad głęboką przepaścią. Przechodzimy na drugą stronę – chcecie zobaczyć jak? Krótki film jest na naszym Instagramie. Jeszcze kawałek wspinaczki do góry na półki skalne i wchodzimy na szeroki teren. 

Ścieżka zygzakami prowadzi nas dalej do góry, aż do następnych ubezpieczeń, gdzie dopiero ponownie będzie można wpiąć się w stalową linę. 

Ponownie nabieramy wysokości. Momentami ścieżka jest dość wąska, a zaraz obok niej ściana w dół.

Jeszcze kawałek i wychodzimy na płaską szeroką grań, gdzie pokazują nam się fantastyczne widoki. Chłopaki siadają z wrażenia i oglądają okolicę – filmik

Niespełna 150 metrów dalej znajduje się szczyt -Lagazuoi Piccolo (2778 metrów). Poznacie go po drewnianym krzyżu i niewielkim pomniku z prętów i pocisku postawionym tam dla upamiętnienia poległych na Lagazuoi w wojnie w latach 1915-1918.

Z tego miejsca do Rifugio Lagazuoi idzie się około 15 minut przyjemną szeroką ścieżką. Na końcu której już przed samych schroniskiem jest świetny metalowy mostek. Kto nie ma ochoty lub ma lęk wysokości może obejść go ścieżką z drugiej strony. My nie możemy sobie odmówić przejścia po nim.

Odpoczynek w schronisku jest w pełni zrozumiały. Polecamy wybrać miejsce na tarasie widokowym – zdecydowanie warto. Jak już wspominaliśmy jest to jeden z ładniejszych widoków w Dolomitach i to nie tylko nasze zdanie. Widać m.in ferratę prowadzącą na szczyt, którą szliśmy kilka chwil temu,

Tu widać szlak którym szliśmy Kaiserjager i krzyż na szczycie Lagazuoi Piccolo

Następnie schodzimy w stronę budynku niżej – jest to górna stacja kolejki. Obok niej z prawej strony (patrząc od dołu) znajduje się wejście do kolejnej via ferraty – Galleria Lagazuoi (zwana też jako Lagazuoi-Tunnel) 

Schodzimy w dół i idziemy wydeptaną ścieżką oglądając zdobyte poprzedniego dnia Averau (via ferrata), które znajduje się po drugiej stronie przełęczy.

Przed nami m.in. dobrze zachowane miejsca gdzie w czasie wojny stacjonowali żołnierze (stanowiska ochronne, okopy itd). Tunele na Lagazuoi są największymi tego typu obiektami z czasów I Wojny Światowej w Dolomitach. 

Grzbiet który trzeba przejść, na powiększeniu zobaczycie tam ludzi.

Po przejściu niewielkiego grzbietu czeka na nas wejście do pierwszego tunelu. Zalecana jest dobra czołówka, porządne buty i kask oraz cieplejsza odzież (bo w środku jest ciemno i zimno pomimo upału panującego na zewnątrz, a korytarze są niskie i idąc w dół wiele razy można uderzyć się w głowę).

Wchodzimy do środka. Po chwili tunel się rozdziela. Można iść w prawo albo w lewo – nie ma to znaczenia bo na końcu i tak spotkamy się w tym samym miejscu. My wybieramy lewą stronę i w nielicznych otworach okiennych oglądamy pobliskie szczyty. W tunelu cały czas jest stalowa lina do której można się wpiąć (tak jak na ferratach)

Po wyjściu z pierwszego tunelu zaraz wchodzimy w drugi i nim już idziemy w dół do samego końca. Tam czeka nas jeszcze przejście ścieżką do następnego króciutkiego tunelu. Kawałek za nim dochodzimy już do szlaku który biegnie od górnej stacji kolejki (przez Forcella Lagazuoi i Forcella Travenanzes) aż do Przełęczy Falzarego. To właśnie nim można wracać ze schroniska na przełęcz jeśli nie chce się zjeżdżać kolejką ani schodzić przez Tunele Lagazuoi. 

Po zejściu w dół mijamy dolną stację kolejki i sklepy z pamiątkami na Przełęczy Falzarego.

W Dolomitach bardzo przydały nam się aplikacja mapy.cz. Ściągnęliśmy wcześniej mapy offline na telefony i w razie wątpliwości nie mieliśmy problemów ze znalezieniem szlaku. Poniżej zaś obejrzycie mapę naszej trasy.

Inne szlaki via ferrata, które przeszliśmy znajdziecie tutaj: VIA FERRATY

Jeśli podoba Ci się artykuł albo chcesz wesprzeć naszą działalność – postaw nam kawę  🙂 
Zawsze to miłe jak ktoś Cię doceni. Z góry dziękujemy i lecimy przygotowywać kolejne fajne artykuły  🙂 

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Pozostałe włoskie artykuły czekają na Was w dziale: WŁOCHY, a jeśli planujecie DOLOMITY to też się coś znajdzie.

Booking.com

ZOBACZ RÓWNIEŻ

3 komentarze

Przemysław 26 stycznia, 2023 - 09:13

Widoki piękne, może kiedyś przyda mi się ten przewodnik 🙂

Odpowiedz
FrAntki Wędrowniczki 26 stycznia, 2023 - 12:30

Cudownie tam jest, musimy kiedyś pojechać… Czy trzeba mieć jakaś super kondycję? Jak Wy? 😉

Odpowiedz
Joanna 26 stycznia, 2023 - 13:12

Mimo wszystko trzeba mieć kondycję i być aktywnym przez cały rok 😉

Odpowiedz
Kasia 26 stycznia, 2023 - 17:42

Ale to jest niesamowite miejsce! Gratulacje dla Was 🙂

Odpowiedz
Łukasz 26 stycznia, 2023 - 18:51

Lubie takie wpisy, bo pomagają przy własnym planowaniu trasy

Odpowiedz
Karolina z Rudeiczarne.pl 31 stycznia, 2023 - 21:54

Przepiękne widoki! Aż chciałoby się tam natychmiast ruszyć!

Odpowiedz
Grzegorz z Podróże bez ości 1 lutego, 2023 - 11:36

Zachęcający artykuł. W końcu muszę odwiedzić Dolomity 🙂

Odpowiedz

Zostaw komentarz