Home Miejsca Grześ, Rakoń, Wołowiec – pętla z Chochołowskiej

Grześ, Rakoń, Wołowiec – pętla z Chochołowskiej

by Joanna

Tatrzański klasyk czyli Grześ, Rakoń i Wołowiec na jednej wycieczce wraz z rowerami w Dolinie Chochołowskiej.

Gdzie w polskich Tatrach można jeździć na rowerze? Jest kilka takich szlaków. Jednym z nich jest szlak z Siwej Polany do schroniska na Polanie Chochołowskiej. Pokonując go rowerem można znacznie skrócić czas przejścia przez tą najdłuższą dolinę w polskiej części Tatr.

Z Siwej Polany można wybrać kilka szlaków, np. na Trzydniowiański Wierch, do Doliny Kościeliskiej, Ścieżką nad Reglami itd. Nie zmienia to faktu, że aby dojść do schroniska to trzeba pokonać te 8 kilometrów, co w obie strony daje już 16 kilometrów, a gdzie jeszcze wejście na jakiś szczyt. Dlatego planując wyjście na Grzesia i Rakoń postanowiliśmy do schroniska dojechać na rowerach

Oprócz biletów wstępu do parku trzeba też kupić bilet na rower o czym często się zapomina.

Trasa nie jest trudna. Przez część drogi prowadzi asfalt. Kończy się on w miejscu do którego dojeżdża kursująca w sezonie kolejka „Rakoń”. Dalsza część to szutrowa droga prowadząca lekko pod górę. W pewnych miejscach wystają kamienie. Trzeba liczyć się też z podjazdem pod wzniesienie. Ale ogólnie nie jest źle. Pod schroniskiem są miejsca gdzie można przypiąć rowery. W czasie naszego pobytu (we wrześniu) miejsca te zostały rano szybko zajęte i potem rowery przypinano gdziekolwiek byleby nie przeszkadzały za bardzo.

Dotarliśmy na rowerach do schroniska i poszliśmy na śniadanie. Po odpoczynku ruszyliśmy na szlak w stronę Grzesia. Ze schroniska na szczyt są 2:45 min czyli około 2,7 kilometra. 

Słońce siedzi na chmurami, ale jesienne kolory wynagradzają jego brak. Grześ ma 1653 metry wysokości.

Po lekkim odpoczynku ruszamy dalej w stronę Rakonia. Trzeba najpierw zejść w dół a potem grzbietem mozolnie piąć się do góry.

W trakcie wędrówki oglądamy oświetloną w dole Polanę Chochołowską. Słońca dalej nie ma, a chmury przykrywają raz jedną stronę raz drugą.

Rakoń przykryty jest całkowicie chmurami. Znajdujemy sobie miejsce na jego zboczu i zaczynamy planować zejście w dół, bo w tych warunkach to raczej nie ma po co się pchać na Wołowiec – i tak nic nie będzie widać.

Chmury tańcują dookoła i w pewnym momencie wiatr rozwiewa je zupełnie. Wychodzi słońce i robi się cieplej. Wołowiec odsłania się całkowicie a wraz z nim pozostałe szczyty dookoła.

Pchani wewnętrzną siłą pędzimy na szczyt, żeby zdążyć przed nadejściem kolejnych chmur.

A tam ….. cudo. Po wejściu na Grzesia i Rakoniu w chmurach nie spodziewaliśmy się, że na Wołowcu będziemy mieć tak fantastyczną pogodę. Nic tylko siąść i podziwiać.

Chłopaki znajdują resztkę śniegu i lepią mini bałwana 😉

Wołowiec to na ten moment ich najwyższy szczyt zdobyty samodzielnie w Tatrach.

Pora wracać. Schodzimy do przełęczy Pod Wołowcem i wybieramy zielony szlak w stronę Wyżniej Polany Chochołowskiej. Szlak ten ma 4,2 kilometra długości i już pod jego koniec mamy go trochę dość. Chyba nie chciałabym nim wchodzić pod górę.

Wracamy do schroniska. Zjadamy co trzeba i na rowerach wracamy na parking. Fajnie się zjeżdża w dół. Nogi już zmęczone, ale radość – że nie trzeba dreptać kolejnych 8 kilometrów do samochodu – bezcenna 🙂

Grześ, Rakoń i Wołowiec – gdyby nie rowery nie zrobilibyśmy tej trasy z dziećmi. Polecamy dla lubiących długie wyprawy i wyzwania. A na koniec obowiązkowo oscypek z boczkiem i żurawiną 😉

Poniżej mapa trasy. Po lewej stronie trasa gdyby całość trzeba było iść pieszo. Po prawej stronie część którą my zrobiliśmy pieszo + rower z parkingu do schroniska (i w drugą stronę)

Booking.com

Zerknij do naszych pozostałych tatrzańskich wpisów.

ZOBACZ RÓWNIEŻ

5 komentarzy

Olka 24 czerwca, 2022 - 08:26

Jako dziecko byłam tam nie raz, nie dwa. Jako dorosła już osoba wpadałam tam głównie w zimie 😉

Odpowiedz
Karolina z Rudeiczarne.pl 24 czerwca, 2022 - 09:58

Przepiękna trasa, a widoki jeszcze piękniejsze 🙂 Dziękuję za tą wędrówkę 🙂

Odpowiedz
antekwpodrozy.pl 24 czerwca, 2022 - 12:57

Robiłem kiedyś podobną pętlę 🙂

Odpowiedz
Kasia 24 czerwca, 2022 - 14:58

Świetna trasa. Kiedyś przeszłam ten odcinek.

Odpowiedz
Cel w podróży 24 czerwca, 2022 - 19:32

Bardzo lubie a to moja ulubiona trasa w Zachodnich Tatrach. Zawsze tam najpierw biegne?

Odpowiedz

Zostaw komentarz