places2visit.pl

Góry Stołowe – dwie atrakcje z tamtych stron

A co można robić w Górach Stołowych? Pewnie znajdzie się parę miejsc wartych zobaczenia. Tym razem pokażemy dwie z nich: Szczeliniec Wielki oraz Błędne Skały.

górystołowe1

Szczeliniec Wielki

Wznosi się na wysokość 919 metrów n.p.m. i znajduje się na terenie Parku Narodowego Gór Stołowych, a także wchodzi w skład Korony Gór Polskich. Jest obowiązkowym punktem wycieczek szkolnych udających się w Góry Stołowe.

Drogi na szczyt są dwie:

– pierwsza prowadzi z miejscowości Karłów, gdzie znajduje się duży parking; idąc tą drogą mamy do pokonania m.in. 665 wybudowanych w XIX wieku schodów

– druga droga to żółty szlak prowadzący od strony miejscowości Pasterka; jest to droga krótsza, ale za to bardziej „ekstremalna” z uwagi na to że trzeba się wspiąć przez las do góry bez żadnych udogodnień typu barierki, poręcze itd., ale za to samochód można zostawić na malutkim i darmowym parkingu przed wejściem na szlak

Na pytanie którą drogę wybraliśmy, prawidłowa odpowiedź jest jedna: oczywiście, że drogę nr 2 🙂 Tak więc z naszym rezolutnym i prędkim 2 latkiem (w tamtym czasie) wspinamy się przez las w górę, co jest ciekawsze niż wchodzenie po schodach. I faktycznie droga wydaje się krótsza, ale jest dobrze oznakowana więc bez problemów docieramy do znajdującego się na szczycie Schroniska PTTK „Na Szczelińcu”. Przed schroniskiem są tarasy widokowe, gdzie można przyjemnie spędzić czas popijając kawę i oglądając widoki. Do schroniska nie da się w żaden sposób dojechać samochodem. Dlatego wszystkie produkty żywnościowe i nie tylko dostarczane są za pomocą specjalnej kolejki linowej, przystosowanej jedynie do przewozu towarów.

Następnie wchodzimy na teren labiryntu skał wokół Szczelińca, wejście jest płatne (jakieś symboliczne 5zł za bilet normalny), a trasa jednokierunkowa.

Trasa prowadzi wzdłuż różnych formacji skalnych, które zazwyczaj mają swoje nazwy (np: Dzik, Niedźwiedź czy Wielbłąd), jak również udostępniono tam kilka punktów widokowych.

Najniższe miejsce na tej trasie nosi nazwę Piekiełko.

Poza tym raz idziemy ścieżką, raz po schodach, a czasem przeciskamy się wśród skał. Nigdzie nie było problemów z przejściem, nawet mając nosidełko na plecach, chociaż czasami szło się z nim na milimetry, ale nie musiałam go nigdzie zdejmować (w przeciwieństwie do Błędnych Skał, ale o tym później).

Michałowi się tak podobało, że całą trasę przeszedł sam, jedynie na bardzo stromych zejściach czy podejściach korzystał z naszej pomocy.

A tutaj już zbliżamy się do zejścia, na zdjęciach widać drogę i parkingi w miejscowości Karłów. Większość zwiedzających wraca właśnie tam. My musimy wrócić na nasz malutki parking, dlatego po prostu w pewnym momencie na rozwidleniu dobijamy na żółty szlak w kierunku samochodu.

Błędne Skały

Błędne Skały to kolejny labirynt wśród skał oddalony od Szczelińca Wielkiego o jakieś 10 km. Miejsca parkingowe są dwa parkingi: jeden znajduje się przy głównej drodze (ale czeka nas potem ok. godzinny spacer do góry), a drugi tzw. „górny” pod samym wejściem na teren labiryntu. Ten górny parking charakteryzuje się tym, że bilet za samochód osobowy kosztuje 20zł i można na niego wjechać tylko o pełnej godzinie, natomiast zjazd jest możliwy tylko w połowie godziny.

Wejście na teren labiryntu to koszt ok. 7 zł za bilet normalny i obowiązuje również ruch jednokierunkowy. Zaraz za kasami biletowymi mijamy rodzinkę z małym dzieckiem niesionym w foteliku samochodowym (dla przybliżenia wielkości – coś w stylu Maxi Cosi City). Przy wszystkich naszych pochwałach dotyczących podróżowania z dziećmi, w tym przypadku ogarniają nas wątpliwości natury technicznej, że przecież oni się tam z tym fotelikiem nie zmieszczą za żadne skarby świata. Poszliśmy dalej i więcej ich nie spotkaliśmy. Ale Błędne Skały tym różnią się od Szczelińca Wielkiego, że tutaj jest o wiele ciaśniej. Bardzo często musieliśmy się schylać, przeciskać między skałami itd. Michał na szczęście również z radością szedł sam, a puste nosidełko z pleców wiele razy musiałam ściągać i nieść przed sobą, a miejscami nawet przeciskać bokiem. Dla nas cały urok właśnie w tym był, natomiast nie wyobrażam sobie w tych warunkach nieść dziecka w foteliku, bo na pierwszym zwężeniu się w najlepszym razie zaklinuje. Także Błędne Skały można spokojnie przejść z dziećmi, ale takimi które pójdą o własnych siłach (o wózkach już nawet nie wspominając).

Exit mobile version